Witam serdecznie,
Bardzo ciekawa dyskusja :-)
Nie sadze, by same progresje znaczaco wplywaly na nas samych, bo to by oznaczalo, ze z kazdym rokiem stajemy sie nowymi, innymi ludzmi, a tak przeciez nie jest.
Idac lucy Twoim tokiem rozumowania, znajoma powinna znalezc sie w mojej skorze, a nie znalazla sie, wrecz przeciwnie! W wieku 17 lat bylam pochlonieta nauka, mialam liczne pasje i zainteresowania i nie w glowie mi bylo randkowanie, nie mowiac juz o rodzeniu dzieci i zakladaniu rodziny. Co ciekawe, mimo uplywu lat, swoich pogladow nie zmienilam i bardzo wczesne macierzynstwo zawsze budzilo we mnie calkowite niezrozumienie. Gdyby faktycznie moja znajoma w wieku 17 lat nabyla cech mojego charakteru, to jej zycie z pewnoscia wygldaloby dzis inaczej
Wiadomo przeciez, ze nasz horoskop wyjsciowy jest jedyny i niepowtarzalny a jego "wyglad" obecny jest modyfikowany przez tranzyty, progresje, dyrekcje, niekiedy relokacje.
Rzeczywiscie sprawa jest o wiele bardziej zlozona, dzialajace tranzyty, progresje, ect wplywaly na przemiany u obu analizowanych osob podczas okresu, do momentu zanim to horoskop w progresjach jednej osoby pokryl sie z natalnym drugiej. Nie podjelabym sie tu powiedziec, ze osoba w progresjach zmienia sie charakterologicznie w osobe z natalnym, czy jeszcze mniej, ze musza dzielic ten sam los, powiedzialabym, ze osoby sie lepiej wyczuwaja. Tu trzeba by szczegolnie zwrocic uwage na okres, kiedy to ksiezyce znajduja sie w koniunkcji. Progresje nie dzialaja w ten sposob, ze stajemy sie calkiem innymi ludzmi, ale wplywaja na to, ze sie zmieniamy.
Nie analizowalam nigdy takiej sytuacji, tym bardziej jestem ciekawa Waszych doswiadczen :-)
Tak, ale te progresje rozpatrujesz w odniesieniu do natywnika.
Ja zmiane znaku przez slonce w progresjach wyraznie odczulam.
Wlasnie temat postu dotyczy poniekad natalnego kontra progresywny tyle, ze w tym przypadku dwoch osob. Wg. Ciebie Lucy nie odczuje np. koniunkcji progresywnego ksiezyca kolezanki z Jej natalnym, skoro Ty odczuwasz przejscie Twojego progresywnego ksiezyca przez desc Twojego partnera? Doloz do tego koniunkcje wenus, marsa, ect...
Jedno wlasnie mnie zastanawia, Lubeka, czy akurat wtedy, kiedy doszlo do duplikaty Twojego natalnego w progresjach Twojej znajomej, mialas z nia dobry kontakt? Wydaje mi sie, ze osoby musza byc sobie bliskie w pewnym sensie, aby "magia" zadzialala. Bo po drugiej stronie kuli ziemnskiej tez na pewno jest osoba, o ile nie kilka, ktore sa w posiadaniu takowej duplikaty, o ktorej istnieniu nawet pojecia nie masz...tak tez sa znajomi blizsi i dalsi...
Ksiezyc, z ktorym tak bardzo identyfikuje sie, bo mam go w koniunkcji z Neptunem w I domu i na ascendencie, w progresjach nie dotyka Neptuna, natomiast przycupnal sobie na Wenus, w dodatku w VI domu. No nijak nie potrafie tych ukladow planetarnych przypisac do siebie.
Ja jestem rowniez pewna swej godziny urodzenia, bo sprawdzilam ja w USC.
Czy uwzglednilas relokacje (rektyfikacja)? Jesli nie byla potrzebna lub jesli odpowiedz jest tak, trzebaby moze zwrocic uwage na okolicznosci poznania osoby milej Twojemu sercu?
Progresje bardziej odczuwam w domu, mniej w znakach. Jestem solarnym blizniakiem, a progresywne Slonce mam teraz we flegmatycznym raku i kompletnie z nim nie identyfikuje sie.
Progresje w ktorych domach bardziej odczuwasz (natalnych i/lub progresywnych)?
Widac kazdy odczuwa to troche inaczej, osobiscie progresje odbieram i w domach i w znakach - tu najwieksze znaczenie wydaja sie miec relacje: slonce/ksiezyc/mars/wenus oraz ich aspekty (a szczegolnie koniunkcje)do innych ciezszych planet w natalnych i w mniejszym stopniu progresywnych domach (te drugie wydaja sie dawac raczej dodatkowe informacje).
|