Duchowość a astrologia
19 stycznia 2010
Dzisiaj na Forum Jak na górze, tak na dole wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja na temat duchowości i astrologii. Oto moje odpowiedzi na pytania forumowicza o nicku Acrux_79. Niektóre pytania w poniższym tekście zostały lekko zmienione, ale starałem się zachować ich sens. Dyskusja zaczęła się wczoraj, a również wczoraj – 18 stycznia 2010 o godzinie 3:10 miał miejsce ingres Jowisza w znak Ryb. Odnosi mi się to do rozważań na temat powiązania astrologii z duchowością. Zapraszam do lektury! (Zdjęcie przedstawia Fomalhaut i pochodzi z Wikimedii, kliknijcie w nie aby je powiększyć.)
Acrux: Czy czujecie "karmiczność" swojej działalności jako astrologów?
To pytanie zadajesz w kontekście tego, o czym pisał Leon Zawadzki. Myślę, że to należy odnieść do terminu astrologii świątynnej, którą – jak sam mówi – uprawia. Jeżeli dobrze rozumiem ten termin, to astrologia świątynna zakłada, że człowiekowi potrzebne jest coś do wyjścia poza horoskop, a tym czymś jest praktyka duchowa. Zwróć również uwagę na to, że Zawadzki jest joginem – i nie wiem, czy on bardziej czuje się astrologiem, czy joginem? W tym przypadku mamy do czynienia ze światopoglądem wschodnim, który zakłada prawo karmy.
Jeśli chodzi o mnie, to mam problem z pojęciem karmy. Raczej szukam ludzi z przeszłości, którzy mają jakieś horoskopy podobne do moich. Takie fragmenty mnie w nich odnajduję. Nie czuję, żeby to było karmiczne, bardziej na to patrzę, jak na heglowski absolut, który w strzępach świadomości innych na przestrzeni czasów występuje.
Acrux: Czy to, co zostanie powiedziane innym osobom i wpłynie na ich los ( i... karmę ) czasem przygniata astrologa?
Miałem kiedyś taki przypadek, chodziło o jakieś problemy ciążowe, bałem się wtedy piekielnie. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mogę dość mocno wpłynąć na rzeczy, do których nie powinienem mieć prawa. Rozmawiałem z przyjacielem, którego traktowałem jako kogoś w rodzaju superwizora. Odrzekł rozsądnie: zrób tak, jak to robią wedyjczycy; tam ktoś przychodzi zadając pytanie i płacąc za odpowiedź.
Wiem również, że do konsultacji astrologicznych trzeba podchodzić z dużym dystansem. Że pomaga wiek, unormowane życie rodzinne. Zresztą tu chyba trzeba czerpać wiedzę od psychiatrów i psychoterapeutów, wydaje się, że oni na temat pracy z klientem napisali dużo.
Acrux: Czy czuliście kiedyś w życiu, jak coś wam spadło, niczym kamień z serca, z racji dobrze postawionego horoskopu?
Matka pytała o córkę, którą wyrzuciła z domu. Nie brałem za to pieniędzy, bo to ktoś z rodziny. Desperacja była tak wielka, że wiedziałem, że się na mnie bardzo liczy. Wyliczyłem, policzyłem, wyrysowałem i wyszło mi, że wróci za miesięcy kilka, gdzieś na początku marca. Wiedziałem, że jak wróci, to dostanę telefon. Czekałem – 10 marca i nic, ale ok... 15 marca i nic, więc poczułem się zaniepokojony. Nie wstydzę się chybionych prognoz, ale tu chodziło o to, że ktoś bardzo duże pokładał w tę prognozę nadzieje. 20 marca i nic... No i w końcu 21 marca córka z walizkami pojawiła się w domu. Zadzwonił do mnie telefon. Spokojna matka powiedziała, że córka wróciła. A mi kamień spadł z serca :]
Acrux: Jakie powiązania ma duchowa kultura z byciem dobrym astrologiem?
Wydaje mi się, że myślimy o tym samym, ale używamy innych pojęć. Dlatego na początek proponuję zdefiniować pojęcia :
Kultura duchowa – termin określający ogół osiągnięć ludzi w dziedzinie nauki, sztuki, religii, moralności, obyczajów i tradycji. Kultura duchowa to także dzieła sztuki oraz przechowywanie wiedzy o przeszłości i języku. W swoich funkcjach odpowiada potrzebom poznawczym, estetycznym i potrzebie rozrywki.
Duchowość, pojęcie wieloznaczne, jest kojarzone albo z działaniem sił nadnaturalnych, albo ze szczególnym – często z wartościującym epitetem „wyższy” – wymiarem psychiki; może też być pojmowana w sposób łączący powyższe dwa sposoby, traktując wymiar duchowy jako należący do sfery nadnaturalnej.
(za Wikipedią)
Jeżeli dobrze rozumiem, to Twoje pytanie odnosi się do duchowości a nie kultury duchowej. Tak je rozumiem i w takim kontekście na nie odpowiadam, Tak więc parafrazując Twoje pytanie można zapytać:
Jakie powiązania ma duchowość z byciem dobrym astrologiem?
Moim zdaniem wiele zależy od tego, jakie kryterium przyjmiesz do mierzenia tego, że ktoś jest dobrym astrologiem. Możesz uważać, że dobry astrolog, to ktoś, kto na podstawie mapy nieba na moment i miejsce urodzenia potrafi dość wiernie opisać osobę, jak również skonstruować trafną prognozę. Wydaje się, że z perspektywy duchowości bardziej chodzi o niesienie pomocy w rozwoju duchowym innym ludziom, niż o trafne prognozy.
Twoje pytanie można również postawić psychoterapeutom. Brzmiało by wtedy: jakie powiązania ma duchowość z byciem dobrym psychoterapeutą? Są dobrzy psychoterapeuci, którzy nie odwołują się do duchowości. Ale są też tacy, którzy z duchowości czerpią bardzo wiele. Jednym z nich jest Wojciech Eichelberger, który wiele czerpie z buddyzmu zen. W jego przypadku – podobnie, jak w przypadku pytania o jogę i astrologię w kontekście Zawadzkiego – moglibyśmy zapytać, czy on bardziej psychoterapeutą jest, czy buddystą zen, który skończył psychologię?
Tak więc owa 'duchowość', o której rozmawiamy, wydaje się nie być czymś koniecznym do bycia dobrym astrologiem. Oczywiście przy założeniu, że kryterium oceny astrologa jest związane z jego umiejętnością opisywania rzeczywistości i wydawaniu trafnych prognoz na podstawie horoskopu.
Zwróć jednak uwagę, że duchowość wiąże się z religijnością. W Wikipedii możemy przeczytać:
Duchowość może być rozumiana jako wewnętrzne pogłębienie treści wierzeń i przekazu religijnego (Gadacz, Milerski,2001). Można ją także ujmować jako bardziej świadome przyjęcie doświadczenia religijnego. Źródło
Ta definicja pomaga mi lepiej zrozumieć naturę astrologii świątynnej uprawianej przez Zawadzkiego. W wielu jego pismach odnajduję bowiem treści, które pokazują, że dla niego kontemplowanie horoskopu jest "pogłębieniem treści wierzeń i przekazu religijnego", że dla niego praca nad horoskopem jest czymś w rodzaju "doświadczenia religijnego".
Wg biogramu Zawadzkiego, który pojawił się w jego książce Astrolog możemy dowiedzieć się, że:
(Zawadzki) w 1965 r. dowiedział się, że będzie astrologiem, ale nie chciał się z tym pogodzić. Pragnął poświęcić się całkowicie praktyce joginicznej.
W kontekście takich faktów wydaje się, że on horoskop traktuje jako narzędzie potrzebne mu do rozwoju duchowego, mało tego – on zdaje sobie sprawę z tego, że człowiek przede wszystkim powinien poświęcić się praktyce duchowej.
Ja to nieustająco odnoszę do przesłania chrześcijańskiego, które neguje astrologię. Chrześcijanie mówią, że człowiek powinien być przede wszystkim zainteresowany własnym zbawieniem, a czymże jest troska o swe zbawienie, jak nie praktyką duchową? Wydaje się, że to podejście jest podobne do podejścia Zawadzkiego. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia ze zwróceniem intencjonalnej uwagi w kierunku celów "wyższych".
Acrux: Jakie przełożenie ma duchowość na intuicyjne wsparcie prognoz i porad udzielanych klientom? Czy w ogóle istnieje intuicyjne wsparcie, czy Dar z Góry?
Nie możemy zapominać o tym, co pisali na ten temat osoby, które zajmowały się astrologią. Wydaje się, że kwintesencja tego znajduje się w Centiloquium przypisywanemu Ptolemeuszowi. Jak się ostatnio dowiedziałem od Piotrowskiego tekst ten jest niepewnego pochodzenia i kto wie, czy jego pochodzenie nie jest arabskie. Tam jest taki fragment, który zdaje się zawierać wszystko:
Każda przepowiednia winna być oparta zarówno na doświadczeniu, jak też na tradycji. Nikt - nawet mędrzec - nie potrafi uchwycić wszystkich form wydarzeń, konstelacje bowiem odsłaniają zaledwie ideę przewodnią danego wypadku, nigdy zaś jego sprecyzowaną postać. Praktykujący astrolog winien dlatego przede wszystkim przyswoić sobie zdolność wnioskowania. Lecz tylko natchnieni przez Bóstwo potrafią przepowiadać szczegóły. Źródło
Wyraźnie w zaznaczonym fragmencie widać, ze chodzi o wiedzę i natchnienie. Wielce pomocna w zrozumieniu tego tematu okazała się być rozmowa jaką kilka lat temu przeprowadziłem z Włodzimierzem Zyrbeltalem. Dowiedziałem się od niego następujących rzeczy:
1. W astrologii istnieje coś, co nazywa się regułą trzykrotności – o ile mnie pamięć nie myli – można się z nią spotkać również w pismach Zawadzkiego. Zyrbeltal mówił, że Wesołowski, albo Sadowski – nie pamiętam w tej chwili o kim mówił – dużo o tym mówili. Ponoć zasada jest taka: patrzysz w horoskop i czekasz na wgląd. Jeżeli go masz, to starasz się to potwierdzić w horoskopie za pomocą trzech czynników astrologicznych. Jeżeli uda Ci się to, to możesz spokojnie wydawać werdykt. Jeżeli nie masz wglądu i coś na siłę wyciągasz z samych konfiguracji planetarnych, to werdykt jest słaby i nie musi być prawdziwy.
2. Wiedza zakłada intersubiektywną doświadczalność, która jest jednym z kryteriów rozróżniania zdań naukowych od nienaukowych. Chodzi o to, że każdy jest w stanie dane doświadczenie naukowe powtórzyć. Zyrbeltal zwrócił mi uwagę na to, że są doświadczenia, które przychodzą w stanach zmienionej świadomości, takich jak sen, ale też miał na myśli umysł zmieniony przez medytację, czy praktykę duchową. Uważał, że jest to pole, którego zupełnie nie eksploruje współczesna nauka. O ile pamiętam, sugerował również, że kiedyś rozwój nauki w tym kierunku nastąpi.
Idąc tym tropem możemy dojść do wniosku, że praktyka duchowa zmienia umysł. Umysł zaczyna trochę inaczej postrzegać rzeczywistość. Jest otwarty na inne treści, które niesie horoskop. Mam gdzieś w swoich dziennikach takie zdanie, które mówi, że zauważam, jak zmienienie diety na wegetariańską przyczyniło się do wydawania lepszych prognoz. Nie wiem, czy to prawda, ale takie coś kiedyś zaobserwowałem.
Acrux: Czy można traktować astrologię jako coś oddzielnego od własnego życia na płaszczyźnie emocjonalno – osobistej jednocześnie jednak nie zaprzeczając fachowości i będąc wcale świetnym ekspertem od astrologii?
Tak. Moim zdaniem bardzo dobrym przykładem jest dr Piotr Piotrowski. Mam przyjemność rozmawiać z nim niekiedy i odnoszę wrażenie, że on do astrologii podchodzi od strony naukowego kulturoznawstwa. Obecnie jego poszukiwania krążą wokół tekstów klasycznych, które bada jako przedstawiciel nauk humanistycznych. Zresztą to jakoś mi się wiąże z Jungiem, który na jego perspektywę astrologiczną wydaje się mieć wielki wpływ.
Poza tym, sam na jednym z forów dyskusyjnych pisał:
[…] od prawie półtora roku jestem szczęśliwym ojcem obłędnie zakochanym w swoim synku i żaden eksperyment na Merkurym w ruchu prostym nie pomógłby mi zebrać lepszego żniwa. […] jak tylko ochłonę po tym cudzie, jaki wydarzył się w moim życiu, to notki na blogu będą regularniejsze. Źródło
Dla mnie jest to dobry przykład słów człowieka, który do astrologii ma właściwy dystans i potrafi oddzielić ją od spraw osobistych.
Odpowiadał Tomasz Stąpor, 19 stycznia 2010
Dyskusja toczyła się w tym wątku.