Drogi Michael'u,
trudno mi sie odniesc do tego zdania, poniewaz jest zbyt ogolne.
Prosilem Ciebie, abys przytoczyl jakis przyklad z zycia wziety, ale dostalem:
...ale...? Rozumiem, ze to bylo takie porownanie, przyklad(?), w sumie to nie wiem co:(. Jesli mialbym sie pokusic o interpretacje, to rozumiem to tak: ze okres na pustyni to jest jakis kryzys. Nie ma wody, ktora sprawiala, ze poruszales sie plynnie w jakims okreslonym kierunku(powiedzmy, ze chodzi tutaj o rozwoj). W takim razie drastycznie zwolniles, jestes sam, no bo inni poplyneli z woda(nie wiadomo, czy ci inni dobrze wybrali), nikt Tobie nie pomoze, musisz liczyc tylko na siebie. I tutaj nie wiem, czy ew. ten kryzys ma nauczyc Ciebie chodzic(caly czas plynales)? Czy ma Ciebie slkonic do refleksji? Czlowiek sie "zatrzymuje", aby cos przemyslec, wyciagnac wnioski i isc dalej z nowym, uzyskanym doswiadczeniem. Nie wiem co miales na mysli podajac ten przyklad. Interpretacji byc wiele.
Tak, wlasnie o to mi chodzi, ze to TY masz wplyw na swoje zycie. No wiadomo, ze na wojne w Iraku, czy monsuny w Indiach, nie mam wplywu(choc kto wie, moze mam i o tym nie wiem(?)). W jednej chwili mozesz stwierdzic, ze juz sie nie bawisz, ze jest za trudno, ze jak i tak nie masz na to wplywu, no to PO CO?
Czy jesli skonczysz ze swoim zyciem, powiedzmy ze sie zastrzelisz, to kto pociagnal za spust? Ty? Zycie? Jakas sila wyzsza?
Tak jak w "Matrix'ie"? Marionetka? Daje mi to do myslenia, ale jesliby ciagle postrzegac swoje decyzje, ruchy itp. jako "czyjes", nie swoje, tej istoty wyzszej, zycia(?), to mozna dostac schizy, nie sadzisz? Trzeba utrzymywac caly czas starac sie utrzymywac swoja swiadomosc w calym ciele. Przyklad? Na pewno, wielu z Was(Astrolabian, czy innych odwiedzajacych to forum:) zdarzylo sie chociaz raz, kiedy szliscie bardzo dlugo i byliscie juz wyczerpani, ze rozluzniliscie staw skokowy(to tam gdzie kostka) i noga sie zwichnela, czesto bolesnie. W tym momencie byliscie juz tak zmeczeni, ze przestaliscie utrzymywac swiadomosc, skupienie w calym ciele.
Utrzymywanie skupienia, swiadomosci jest tylko kwestia woli i praktyki.
Troche sie chyba zagalopowalem mowiac o tym przykladzie, ale chcialem dokladnie wytlumaczyc o jaka swiadomosc mi chodzi. Wracajac...utrzymujac ta swiadomosc w calym ciele, mozesz postrzegac, obserwowac przychodzace doswiadczenia i zastanawiac sie, czy jesli zrobisz wlasnie tak, jak pomyslales sobie w pierwszej chwili, to moze bedzie to decyzja tej sily(tak ja nazwijmy), a jesli tak, to moze szybko zmienic ta decyzje? Hmmm...ale potem zaczynasz myslec, ze moze ta zmiana zostala przewidziana? No i tutaj zaczyna sie niebezpieczne koleczko. Rozumiesz o co mi chodzi, Michael?
A jakbys mial przedstawic to w procentach? To ile procent jest Twojego wplywu, czy wyboru, a ile tej sily?
...decyduje swiadomosc, a nie my...? No swiadomosc to wlasnie MY, nasze ego, Nasze Slonce, takie jest moje zdanie.
...jesli w danej chwili jej nie ma...? A jak jest, to co? I tutaj sie zaprzeczyles. Zalozyles, ze swiadomosc to nie my. Ok. Dalej mowisz, ze jesli jej nie ma, to wybieramy na slepo, mamy tylko zludzenie wolnosci. Z tego wynika, ze jesli ona JEST, to wybieramy "widzac" i jestesmy wtedy wolni, a to zaprzecza Twojej tezie, ze nie wybieramy swiadomie. Wiesz juz o co mi chodzi?
Chaos, to stan zametu, bezladu, zamieszania wg. slownika. Hmmm...zobaczmy dalej.
Nie wiem jaka to slabosc Twoja spowodowala, ze nie jestes pewien swojego zdania, tymbardziej ze jest nie doprecyzowane(?)(tu jest ta druga gafa, sam sie przyznales, ze nie dopracowales swojej wypowiedzi), ale gdybys to przemyslal, a wiedza miedzy innymi na tym sie opiera, to nie wyszloby tyle gaf:)
Pozdrawiam Ciebie Michael'u i czekam na odpowiedz
|