odniose sie tylko do watku saturna (mam nie wiele czasu teraz)..
tranzyty saturna w moim zyciu jak na razie zaliczam do najbardziej owocnych, nie wiem skad to wynika, moze z dobrej pozycji tej planety w natalu,nie mam pojecia..
saturn zmusil mnie do ciezkiej pracy i 'wyrobil' odpowiedzialnosc i wytrwalosc (tzn. jest juz duzo lepiej niz wczesniej, zwlaszcza z tym 1-wszym:)), przez pol roku obijalem sie z praca mgr i w koncu stalo sie cos (a dokladnie przymus placenia pieniedzy w przypadku nie napisania pracy w okreslonym terminie) co sklonilo mnie do napisania pracy w 3 miesiace i udalo sie.. niedlugo potem dostalem dobrze platna prace - to wszystko dzialo sie podczas kwadratury do nat slonca (ktora w sumie nadal trwa) oraz kon. z ascendentem.
nie bylo depresji, przygnebienie owszem, ale caly czas staralem sie przekonywac samego siebie, ze nie potrwa to wiecznie oraz ze to przyniesie korzysci.. wlasnie NASTAWIENIE na ciezki okres i prace oraz SWIADOMOSC, ze 'nie bedzie lekko' ;) pomogla mi przejsc przez ten okres...
przyznam, ze duzo bardzij obawiam sie neptuna, bo przy nim ciezko bedzie (jest!) zachowac zdrowy rozsadek
plutona - przyznaje - przezylem najbolesniej (dokladnie przejscie przez marsa) i duzo stracilem (chodzi o osobe), ale nie zaluje ... wiem, ze dzieki tym doswiadczeniom jestem troche mniej glupi ;)
Edytowany przez: uranity, w: 15.03.07 16:39<br><br>Edytowany przez: uranity, w: 15.03.07 17:18
|